sobota, 30 czerwca 2012

Wyprawa rowerowa Bałtyk dzień 9 z Łaz do Jarosławca



Dzień 9 wycieczki był naprawdę ciężki…

Dzień zaczął się wyśmienicie. Wstaliśmy o czasie, sprawnie się zebraliśmy i w Łazach zjedliśmy śniadanie. Stojąc tak przy sklepie nagle nadciągnęła mgła, a jeszcze podczas zbierania się z pola namiotowego niebo było przejrzyste ;) Mgła nam towarzyszyła aż do Darłówka :) Wpierw lekka przejażdżka przez Osieki, skąd skręcaliśmy do Iwięcina. Od Osiek do Iwięcina jechaliśmy prawie cały czas dziurawymi płytami betonowymi, a później rozmiękłą ostatnią burzą drogą gruntową. Generalnie luzik. Później znów droga, znów nierówności i niestety później kilka kilometrów ruchliwą drogą do Dąbek. Żadna przyjemność. Masę turystów dojeżdżało na miejsce swych wczasów i delikatnie mówiąc, śpieszyli się, a droga jak była kilka lat temu paskudna, tak paskudna jest nadal: dziurawa ze zniszczonym poboczem… W Dąbkach podobnie – nudno i ciasno. Zrobiliśmy sobie zdjęcie na plaży we mgle :) Za Dąbkami zaledwie kilometr drogi ścieżki rowerowej, a później już tylko jazda z samochodami tą samą ruchliwą drogą… Ja wcześniej, tak i tu zniszczona nawierzchnia… Przy okazji ciekawą rzecz zauważyliśmy: w miejscowości Żukowo Morskie wszyscy spuszczają szambo do przylegających do domostw rowów melioracyjnych! Obrzydliwstwo, tym bardziej, że kilkaset metrów dalej była oczyszczalnia ścieków z Darłowa!!! Masakra!!! W Darłowie było znacznie spokojniej, trasy rowerowe, pobocza, a w Darłówku tłumy ludzi. Tam zjedliśmy smaczny obiad i zauważyliśmy Zlot Historycznych Pojazdów Militarnych Darłowo 2012. Masa pojazdów  wojskowych i tłumy ludzi w moro. Nieźle to wyglądało :)

Niestety były też minusy. Teren zlotu obejmował część nasze trasy rowerowej i musieliśmy jechać okrężną drogą. To spowodowało lawinę problemów:
- znów jazda zatłoczonymi drogami
- zgubienie trasy rowerowej przy jeziorze Kopań.
Beznadziejne oznaczenia trasy!!!!!! Po kilku kilometrach jazdy kiepską gruntową drogą, było tylko gorzej, aż skończyliśmy w polu… Nie poddaliśmy się, bo kilkaset metrów dalej była już nasza droga do miejscowości Wicie, przez którą zgodnie z planem mieliśmy jechać. Brnęliśmy w błocie, a 10 metrów prze drogą ów błoto było już gigantyczną mazią… Musiałem rozpinać przyczepki i po kolei każdą przyczepkę i rower wynosić w rękach po krzakach… Zostawiony bez opieki Wojtek wlazł w tą maź i ugrzązł. Musiałem po niego iść… Obaj byliśmy w niezłym zaoranym błocie… Jak doszliśmy do siebie, ruszyliśmy w dalszą drogę. W Wiciu jechaliśmy drogą zbudowaną z kocich łbów… Czysty relax dla masochistów :P Później było lepiej droga gruntowa z wielkimi wgłębieniami po samochodach wypełnionymi wodą… Wszyscy byliśmy wykończeni kilometrami trasy na ruchliwych drogach lub na kompletnie nie nadających się do jazdy bezdrożach… 57km ciężkich jazd… Ostatnie kilometry trasy wiodły przez pas startowy przed samym Jarosławcem. W Jarosławcu pizza, lody, gofry, pisanie tego bloga i czas spać… Jutro po przejechaniu Ustki odpoczniemy w Poddębiu ;)

Szczegółowe dane trasy z Łaz do Jarosławca: http://www.endomondo.com/workouts/67697071


Z rana śniadanko

później przyjemna jazda we mgle...

za zakrętem bardziej trzęsąca jazda we mgle... Nawet nie spodziewaliśmy się, że będzie tyle razy taka nawierzchnia...

częsty widok pruskich kościołów...


Plaża w Dąbkach... Piękna mgła ;)


Wpływający do Darłówka statek robił obrót w porcie i wracał na morze. Przez cały ten czas most był rozsunięty i niezła kolejka ludzi się zrobiła :)

Początek przełajowej trasy rowerowej...

Po czasie okazało się, że trasy tam nie ma...

W końcu upragniony cel podróży

Widok w Jarosławcu... Niezły ;)



Wyprawa rowerowa Bałtyk dzień 8 z Grzybowa do Łaz


Dzień 8 wycieczki…
To był niesamowity dzień! Wstaliśmy rano po 7:00. Ładnie wszystko pakowaliśmy, przyczepki łączyliśmy z rowerami i upychaliśmy ostatnie bagaże. Szybki wyskok po drożdżówki do sklepu, później pożegnanie z rodzinką i ruszyliśmy po 8:00. Piękna pogoda – słonecznie, ciepło. Nawet powiem, że trochę za ciepło ;) Skierowaliśmy się od razu na ścieżkę rowerową. Jechaliśmy nią do samego Kołobrzegu, gdzie nie wiedzieć czemu ona się tam nagle urywa i trochę musimy męczyć się ulicami tego miasta. Skierowaliśmy się do portu, a następnie promenadą do mola. Cudownie się tam jeździ z rana. Wiemy, że jest zakaz dla rowerów, ale rano chcieliśmy zobaczyć to miejsce jeszcze raz – bez tłumów tam spacerujących. Następnie jechaliśmy parkiem z najlepszą ścieżką rowerową, jaką widziałem! Szeroka, oświetlona, niesamowita jakość wykonania, kręta – super! Później pędziliśmy wzdłuż wybrzeża do Eko Parku – mojego ulubionego miejsca w Kołobrzegu – nietknięty ludzką stopą rezerwat przyrody – mokradła nad samym wybrzeżem, a ich brzegiem nasza ścieżka rowerowa :)  Cudo! Zresztą zobaczycie na filmie ;) Później ścieżka prowadzi pomiędzy starym lotniskiem a morzem, tak do samych Sianożęt. Stamtąd niepostrzeżenie znajdujemy się w Ustroniu Morskim, gdzie zjeżdżamy do sklepu i kupujemy śniadanie. Aga zaszalała i kupiła za dużo słodyczy. Siedząc na ławce, gdzieś w bocznej uliczce przechodził obok nas pewien koleś, niespecjalnie powodziło mu się w życiu i zaproponowałem mu te słodycze: czekolada i 5 batonów. Ucieszył się i opowiedział nam dowiedziawszy się, skąd jesteśmy, że w latach 80 miał dziewczynę w Radzionkowie ;)
Z Ustronia Morskiego ruszyliśmy w dalszą drogę przez Łasin, starą ale jarą drogą z poniemieckich płyt betonowych. Dojechaliśmy do Gąsek, gdzie przy latarni morskiej kupiliśmy kolejną porcję napojów – woda smakowa dla chłopców, a dla nas woda niegazowana. Zwróciłem uwagę na duża liczbą znaków: „Bike the Baltic”. Jest to oznaczenie międzynarodowej trasy rowerowej wokół Bałtyku – R10. Jeździmy właśnie częścią tej trasy ;) Mijaliśmy bardzo dużo rowerzystów obładowanych sakwami :) Chwilka odpoczynku i start w dalszą drogę. Tak dojechaliśmy do Sarbinowa, gdzie ludzie wyjątkowo paskudnie jeździli po drodze, jakbym był u nas w Zabrzu – szybko, chamsko, piski opon, etc. Paskudnie… Niestety nie było innego wyjścia, jak jechać z tymi psycholami po tej samej drodze… Później znacznie przyjemniejsza miejscowość Chłopy, gdzie na skraju miejscowości zjechaliśmy na plażę i tam odpoczywaliśmy gdzieś ponad 1,5 godziny. Plaża piaszczysto-kamienista. Było gorąco… Naprawdę gorąco :) Ale dzieci miały frajdę z podnoszenia większych kamieni i rzucania nimi 50cm dalej ;) Ciekawostką jest fakt, że w Gąskach i Chłopach było pełno transparentów sprzeciwiających się propozycji budowy w Gąskach elektrowni atomowej. Nawet stoi tam krzyż z takim napisem! Sami zobaczycie na zdjęciu ;) W każdym razie nie dziwię im się, bo na pewno straciliby wczasowiczów. Ja np. nigdy koło elektrowni bym nie chciał odpoczywać! Wystarczą mi już kopalnie, koksownie, elektrociepłownie w moim mieście. Nie uśmiechałoby mi się przebywanie akurat w pobliżu miejsca, gdzie doszłoby do awarii systemu chłodzenia rdzenia…
Po Chłopach kolejny odcinek do Mielenka ścieżkami leśnymi obok obozowiska Pleśna, gdzie moja szwagierka i kilka koleżanek spędzało tam swe dziecięce obozy letnie :)  Parę kilometrów męczyliśmy się na tej trasie. Niby cały czas cień, ale parno w lesie niesamowicie. Szybko minęliśmy Mielenko i dotarliśmy do Mielna. Mielno to swego rodzaju nadmorskie Zakopane – pełno straganów, mega luksus, przesyt handlu. Po prostu kombinat turystyczny. Co ciekawe przez Mielno i Unieście nie ma kompletnie ścieżek rowerowych. Jeździ się bardzo źle. Boczne uliczki dopieszczone jakością wykonania, a na głównej chodnik często tylko z jednej strony i wiecznie upaskudzony stojakami, a w sezonie na pewno przeludniony. Droga to zwykłe płyty betonowe. Zaraz za Mielnem Unieście, gdzie zjedliśmy obiad i ostatni prosta do Łaz. Bardzo przyjemnie, bo ścieżka rowerowa już jest. Spokojnie, piękne widoki. Z jednej strony morze, z drugiej Jezioro Jamno :) Dojechalismy tak do Łaz, gdzie zatrzymaliśmy się na polu namiotowym „Czajka”. Spokój, czysto i schludnie. Tam wybraliśmy sobie miejsce, Aga z dziećmi poszła do piaskownicy i nagle prawdziwa katastrofa! Patrzę, a rower Agi był dziwnie przechylony w jedną stronę, a jej przyczepka w drugą… Pękła oś w kole, a zapasowej nie mamy!!!! W sklepach też nie ma takich osi z zakończeniami dla przyczepek!!!!!!!!!!! Szok, aż oblał mnie zimny pot!!! Aga też nie mogła uwierzyć!!!! Chcieliśmy dzwonić do sklepu internetowego, ale ten 20 minut wcześniej kończył pracę i nie odbierali. Długo nie myśleliśmy, zadzwoniliśmy do mojego szwagra Rafała w Grzybowie, aby pojechał samochodem do rowerowego po ośkę. Akurat jechał z Kasią do Kołobrzegu na zakupy, to tam zajechali. Ośkę kupili i ruszyli w naszą stronę. Właściciel pola zapytał, co się stało. Opowiedzieliśmy mu, a on powiedział, że jego teściu to złota rączka i po niego zadzwoni, może coś poradzi. Przyjechał, obejrzał… Akurat wtedy też Rafał z Kasią przyjechali. Razem ustaliliśmy, że ośkę montujemy nową, a on obie końcówki dla przyczepki zamontuje w innym miejscu. Powiedział, że zrobi i przyjedzie wieczorem, lub następnego dnia rano. Nie wiem, czy nawet dwie godziny minęły, a on już był z powrotem! Skręcił i działa!!!!!!!!!! Mamy Anioła Stróża nad nami… Nie widzę innego wytłumaczenia tego cudu!!! Inaczej kwitlibyśmy tam kilka dni do czasu dowiezienia nowej ośki…
Wieczorem usiadłem do pisania bloga, ale zagadałem się na necie i przyszła po północy burza! Prawdziwa masakra! Bardzo silny wiatr wywijał naszym namiotem, pioruny waliły bez przerwy! Jak stroboskopy na dyskotece podczas imprezy techno!!! Nieustające grzmoty i litry wody lejące na nasz namiot! Ta burza była na dodatek bardzo długa!!!! Można się było naprawdę przerazić… Ale żyjemy :) Nadal więc będziemy Wam przesyłać dzienne informacje z wyprawy ;)
Dziś śniadanko i strzała do Jarosławca!

Szczegółowe dane trasy z Grzybowa do Łaz: http://www.endomondo.com/workouts/67484682


pusta promenada w Kołobrzegu


super ścieżka rowerowa w Kołobrzegu




To jest w Chłopach... Ludzie są zdeterminowani :)

Wypoczynek na plaży przy wsi Chłopy


Oznaczenie trasy, którą podążamy...



felerna ośka...


rozwiązanie problemu :)

promenada...

ścieżka rowerowa...

Eko Park...

dojazd do Łaz

czwartek, 28 czerwca 2012

Wyprawa rowerowa Bałtyk dzień 7 postój w Grzybowie


Dzisiejszy dzień został spędzony pod znakiem plaży…

Od 10:00 plaża prawie do 14:00. Później obiadek, następnie sjesta, wypad na piwko, cymbergaja, a później zachód słońca z powrotem na plaży. Nieźle się spiekliśmy… Woda niezwykle zimna - 16 stopni Celsjusza! Ale wg Agi i Kubusia była rewelacyjna... Normalnie Morsy z nich czy co? hehehe Aga już wszystko spakowała i z niecierpliwością czekamy na jutrzejszy poranek!!! 
Żegnamy powoli Grzybowo i będziemy zmierzać do Mielna! 

Południowe byczenie się na plaży...
 
 

Wieczorna wizyta na plaży
 
 

 Zachód słońca... Godzina 21:20...
 I po zachodzie... Godzina 21:30...


PKP Intercity i ich "dbałość" o klienta...

Wysłałem pismo do PKP Intercity w sprawie braku jakiegokolwiek wagonu przystosowanego do przewozu rowerów z całej południowej Polski na wyspę Wolin o następującej treści:

WitamMam do Państwa pytanie i prośbę o wyjaśnienie. W dzisiejszej Gazecie Wyborczej znalazłem taki oto cytat:

" PKP tłumaczy, że stawia na turystykę rowerową, ale w kraju. Kolej ma 70 wagonów przystosowanych do przewozu dwóch kółek. - Kursują na trasach do miejscowości turystycznych. Średnio w takim wagonie jest 4-8 miejsc na rowery - mówi Małgorzata Sitkowska, rzeczniczka PKP InterCity."

W związku z powyższym moje pytanie: dlaczego na wakacje nie będzie ani jednego pociągu bezpośredniego z wagonem przystosowanym do przewozu rowerów z całego południa Polski (jakieś 8mln ludzi – aż osiem milionów!!!) do Międzyzdrojów i Świnoujścia?
Pisałem do Was maile, dzwoniłem do obsługi klienta - zero odzewu!

Ja, moja żona, dwoje małych dzieci, 3 rowery, dwie przyczepki, i bagaż! Jak wsiadając w Zabrzu mam to przewieźć w pociągu z Przemyśla do Szczecina, gdzie w Dąbiu mam "aż" 4 minuty na przesiadkę na osobowy do Świnoujścia? Pragniemy bezpiecznie dojechać na wyspę Wolin, a PKP Intercity takiej ewentualności w ogóle nie przewiduje? To gdzie jeździ te 70 wagonów?

Czy jest szansa na zapewnienie takiego wagonu w wakacje do jakiegokolwiek pociągu łączącego bezpośrednio Górny Śląsk ze Świnoujściem?

Bardzo proszę o poważne potraktowanie tego e-maila i wyczerpującą odpowiedź.

Z poważaniem
Marek Zięba


Oto jaką dostałem odpowiedź...

Nr pisma: BZWSi-051-414/12                                          Warszawa 19 czerwca 2012r
                       

                                                                                 
Szanowny Panie,

              odpowiadając na Pana e-mail z dnia 21.05.2012r. dotyczący przewozu rowerów na trasie z Górnego Śląska do Świnoujścia, uprzejmie wyjaśniam, iż w okresie wakacyjnym Spółka ,,PKP Intercity” nie będzie prowadzić na wskazanej trasie bezpośredniego pociągu zawierającego w składzie wagon przystosowany do przewozu rowerów. Jedynym pociągiem kursującym przez Górny Śląsk w omawianym kierunku z wagonem dla rowerów jest pociąg TLK 38100/1,, Kossak” relacji Przemyśl Gł. – Szczecin Gł. ( planowany przyjazd do Szczecina godz. 22:13).
              Jednocześnie informuję, iż zgodnie z Regulaminem Przewozu Osób, Rzeczy i Zwierząt przez Spółkę ,,PKP Intercity” (RPO - IC) § 23 ust. 4:
,, Podróżny może przewieść odpłatnie na dowolną odległość i pod własnym nadzorem: jeden niezłożony i nieopakowany rower jednośladowy:
a)    w pociągu TLK – w wagonie klasy 2:
- objętym obowiązkową rezerwacją miejsc do siedzenia, wyłącznie w wagonie przystosowanym do przewozu rowerów, na miejscu do tego wyznaczonym,
- bez rezerwacji miejsc do siedzenia:  w wagonie przystosowanym do przewozu rowerów, na miejscu do tego wyznaczonym, w pierwszym przedsionku pierwszego wagonu lub ostatnim przedsionku ostatniego wagonu w składzie pociągu, pod warunkiem, że nie są to wagony Wl/Bc, jeżeli brak jest wagonu do przewozu rowerów;
      b) w pociągu Ex, EIC i EC – wyłącznie w wagonie klasy 2 przystosowanym do przewozu rowerów.”
              W związku z powyższym, w opisanym przez Pana przypadku, przewóz 3 rowerów jest możliwy w dowolnym pociągu pod warunkiem nabycia stosownych dopłat do biletu.
              Ponadto, informuję, że dołożymy wszelkich starań, aby w pociągu TLK 38200/83200 ,,Przemyślanin” relacji Przemyśl gł. – Szczecin Gł. /Świnoujście – Przemyśl Gł. W miarę istniejących możliwości taborowych zastąpić kursowanie jednego standardowego wagonu klasy 2 z miejscami do siedzenia wagonem klasy 2 przystosowanym do przewozu rowerów .
               Za ewentualne niedogodności w korzystaniu z usług świadczonych przez Spółkę ,,PKP Intercity” serdecznie Pana przepraszam.

                                                                                 
                                                                                    Z poważaniem
                                                                                              „PKP Intercity” S.A.
                                                                                              Zakład Centralny   
                                                                                              Naczelnik Działu Handlowego
                                                                                              Marek Świętek

Jak to się skończyło? Nijak! Do Świnoujścia, jak nie było wagonu dla rowerów, tak nadal nie ma. Bujaliśmy się do Szczecina i przesiadka tam na osobowy do Świnoujścia... Efekt? Dwukrotnie większy stres, dwukrotnie więcej wysiłku przy przekładaniu rowerów, koszt podróży wyższy o około 40zł...

Wyprawa rowerowa Bałtyk dzień 6 postój w Grzybowie


Postoju ciąg dalszy...
Pogoda beznadziejna... Zimno, wietrznie, pochmurnie...
Poszliśmy na spacer do Kołobrzegu nowiutką trasą rowerową, tam lody. Pełno ludzi, ale na plaży pustka, połowa statków nie wypływała w morze. Krótki spacerek po mieście, nawet zobaczyłem, jak ładnie wyremontowany jest dworzec kolejowy w Kołobrzegu i później strzała do autobusu linii nr 6, którym pojechaliśmy do Grzybowa. Obiadek zjedzony, rodzinka właśnie sobie drzemie, o siedemnastej szok! Słońce wyszło! Chmury zniknęły! Cos niesamowitego! Wybraliśmy się pojeździć gokartami, ale wersjami rowerowymi, jak to nad polskim morzem ;) Nieźle nasz skrzypiał - plus był tego taki, że wszyscy wiedzieli, że nadjeżdżamy - 50 metrów wcześniej już wiedzieli... ;) Rodzice sobie pojeździli naszymi sławnymi rowerami :) W końcu są tu już świetne ścieżki rowerowe!!! Okazało się, że w Agi rowerze był flak :) Szybka wymiana dętki i po kłopocie. Po gokartach skoczyliśmy na plażę. Przy tak poprawionej pogodzie, to czysta przyjemność! Wieczorem grill i do łóżek ;) Piątek zbliża się wielkimi krokami!!! Już nie mogę się doczekać!


Tablica upamiętniająca wspaniały projekt ścieżek rowerowych

jeden z odcinków tej ścieżki rowerowej



Żona mówiła mi, że jeden policjant zmierzył mnie wzrokiem... Dlaczego? Przecież wyglądam niewinnie, nieprawdaż?

po południu i wieczorem pogoda była zaskakująco wspaniała! Poranek zupełnie czegoś takiego nie zapowiadał ;)




wtorek, 26 czerwca 2012

Wyprawa rowerowa Bałtyk dzień 5 postój w Grzybowie

Oto dzień piąty :)

Kompletna nuda, beznadziejna pogoda: zimno, bardzo wietrznie i pochmurnie. Przerwa trwa w najlepsze. Cieszy nas to, że możemy spać w ciepełku. Spanie w takich warunkach w namiocie nie byłoby dobrym pomysłem. Aga była z siostrą na zakupach w Kołobrzegu, a ja z dziećmi w domku. Po południu wybraliśmy się na spacer po plaży - tam dopiero wiało!!! Niesamowita różnica pogody na plaży, a na przyległej ścieżce rowerowej ;) Nasz syn Kuba ma swoją teorię takiej pogody: wg niego, jak ktoś zabija pająka, to pada deszcz :) A więc drżyjcie mordercy owadów!!! To przez was ta pogoda! Nie róbcie więcej tego, bo przecież chcemy jechać dalej podczas przyjemnej pogody ;) Nieważne... Wieczorem dziewczyny zrobiły drinki: Sex on the beach... No na pewno w taką pogodę nikt nie pokusiłby się na taką czynność na plaży, ale wypić za to warto ;) Pozdrawiamy i czekamy na lepsze dni ;)

UWAGA: Dla wszystkich zainteresowanych, którzy o to pytali: Można dodawać komentarze! Poprawiłem w ustawieniach tą możliwość :)

Członkowie rodzinnego zjazdu w Grzybowie


 Pięknie latały mewy - jakby były zawieszone w powietrzu :) łatwo się je fotografowało


Tak bardzo wiało, że prawie nie słychać, co mówię ;)

poniedziałek, 25 czerwca 2012

Wyprawa rowerowa Bałtyk dzień 4 z Pogorzelicy do Grzybowa


Oto dzień czwarty :)
Po cudownej chłodnej i deszczowej nocy wstaliśmy gdzieś po 6 rano. Silny wiatr, na szczęście wiało na wschód. Po porannej toalecie wzięliśmy się za pakowanie rzeczy i namiotu. Kupione dzień wcześniej płaszcze przeciwdeszczowe dzisiejszego dnia przydały się dwa razy. Generalnie prawie nie padało, ale było zaledwie 16 stopni Celsjusza. Jechaliśmy leśnymi ścieżkami przez obóz harcerski, wyjechaliśmy na drogę do jednostki wojskowej i jechaliśmy tak parę kilometrów, wpierw po płytach betonowych, później po kostce brukowej. Dość niewygodnie, ale był kompletny spokój i żywej duszy nie było widać. Droga przez parę kilometrów biegła 50 od plaży – kompletnie pustej plaży!!! Później dojechaliśmy do momentu, gdzie pracownicy ENEA pracowali na tej drodze. Kazali nam skorzystać z nowej drogi, bo inaczej dojedziemy tylko do jednostki. To była dobra rada. Nowa droga leśna była wyśmienita: płaska, kręta. Dojechaliśmy znów do kolejnej drogi płytowej, skąd prowadziła kolejna droga leśna. W ten sposób udało się przyjemnie i bezpiecznie dojechać do samego Mrzeżyna!!! W Mrzeżynie szybkie śniadanie bułeczki, kabanoski i drożdżóweczki ;) Następnie przejazd przez Rogowo i Dźwirzyno do samego Grzybowa – trasa wiodła po nowiutkiej trasie rowerowej – czysta przyjemność z jazdy! W Grzybowie dojechaliśmy do miejsca naszego kilkudniowego postoju. Rozpakowaliśmy się przeszliśmy na mały spacer. Wieczorem spotkaliśmy się ze znajomymi na grillu. Miła pogawędka w dobrym towarzystwie :) Co do pogody – kompletna porażka – około 15 stopni Celsjusza i co chwilę ulewy… Chyba ktoś nad nami czuwa, że będziemy w Grzybowie aż do piątku. Może w końcu pogoda się poprawi…

Dokładna trasa z Pogorzelicy do Grzybowa: http://www.endomondo.com/workouts/66357628

Jesteśmy gotowi na deszcz!

droga na jednostkę wojskową, którą jechaliśmy do Mrzeżyna

Piękna pusta plaża oddalona od drogi wojskowej o zaledwie około 50m :)




Dźwirzyno


Mini imprezka z rodzinką...

...i większa imprezka ze znajomymi ;)


bezludna plaża... coś pięknego ;)