Dzisiejszego dnia pokonaliśmy 92km z Lidzbarka Warmińskiego/Wielochowa do Braniewa!
Poranek spędzony na złożeniu namiotów (pierwszy raz spałem w namiocie od 13 lat i było całkiem fajnie), domowym śniadanku i można było rozpocząć przejazd. Pierwsze 20km w trudnych warunkach terenowych, górki na żwirze , lub na najgorszym asfalcie, jaki w życiu widziałem - łata na łacie. Ale mimo tych przeszkód mieliśmy piękne widoki dość odludnych terenów, a wokół trasy występowały liczne moczary i bagna.
Następnie dojechaliśmy w końcu do Górowa Iłowieckiego, gdzie mogliśmy uzupełnić zapasy i coś zjeść. W miasteczku tym oczywiście sfotografowałem budynek dworcowy na kolejnej rozebranej linii kolejowej tym razem z Lidzbarka Warmińskiego do granicy z Obwodem Kaliningradzkim. Później trasa biegła śladem właśnie tej linii, co pozwoliło nam na szybką i sprawną jazdę podziwiając po drodze fenomenalne widoki, jak i kolejny dworzec.
Później trasa biegła mieszanymi odcinkami poprzez wioski. Tym razem żwir naprzemian z asfaltem. Widzieliśmy piękne rosłe dęby, czy nawet wierzby, mi przed rowerem szybko przepęzał zaskroniec, tuż nad nami przeleciały klekoczące na swój sposób żurawie (pierwszy raz je słyszałem). Ja co dzień widzieliśmy mnóstwo bocianów. Dłuższy przystanek mieliśmy w Kwiatkowie na MORze, gdzie czuliśmy po tych dniach solidne zmęczenie. Ciekawostką w tej wsi był sklep: czynny 2 godziny rano i potem czynny 2 godziny późnym popołudniem. Następnie dojechaliśmy do miasta Pieniężno, gdzie była wreszcie czynna kolej! Zaopatrzyliśmy się w zapasy i odpoczęliśmy przy stacji. Na moje szczęście jechał tam pociąg, co uwieczniłem na fotce.
Kolejne kilometry wcześniej dawały się już być tylko kwestią krótkiego czasu, gdy nagle 20km przed Braniewem złapał mnie ni stąd, ni zowąd skurcz lewej łopatki! Ból był tak doskwierający, że natychmiast musiałem się zatrzymać. Po chwili grozy wykonałem kilka rozciągających ćwiczeń, by choć trochę ból zelżał. To się udało, ale musieliśmy już jechać wolniej i z większą liczbą postojów.
Być może dzięki temu opóźnieniu udało nam się nie wpaść na widoczne na zdjęciu oberwanie chmury. Wjeżdżaliśmy już po ulewie do Braniewa. W hotelu Kristal odświeżyliśmy się. Rafał jest fizjoterapeutą i dzięki jego umiejętnościom skurcz mi bardzo zelżał. Następnie poszliśmy na miasto zjeść kolację - burgery. Okazało się, że dziś był wieczór karaoke i było sporo ludzi. My jednak po tych wszystkich dniach na rowerach i Rafał na motorze byliśmy wykończeni i wróciliśmy spać.
Dzikowo Iławieckie -sprzedam budynek dworca ....:) .
OdpowiedzUsuń