Dziś w poniedziałek 28 lipca 2025 jechaliśmy z Augustowa do Suwałk (85 km).
Już o pierwszej w nocy mocny deszcz wybudzał nas waląc w blaszany dach, jak pani w jadalni chochlą o garnek wołając dzieci na posiłek. Rano już nie padało. Zjedliśmy pożywne śniadanko i ruszyliśmy w miasto uzupełnić zapasy wody i zastrzyków energetycznych w postaci bananów, batonów, czy orzeszków. Po drodze mijaliśmy kanał Augustowski (jeszcze długo był równolegle do naszej trasy). Piękny, z czystą wodą i wieloma śluzami.
Już wyjeżdżając zaczął siąpić deszcz. Tym razem postanowiłem nie cwaniaczyć i ubrałem po paru chwilach pelerynkę. To był dobry pomysł. Zaczęło padać coraz mocniej. Padało intensywnie przez pierwsze 40 km trasy! O dziwo dla mnie to była czysta przyjemność! Szczególnie gdy w jednym momencie tak lało, że widoczność była do 30m! Wtedy śmiałem się do rozpuku podczas tej ulewy! Miałem nie lada zabawę. Pelerynka spisała się na medal. Zrobiliśmy sobie przerwę w Mikaszówce, gdzie zjedliśmy sobie ciepłe dania. Tam była śmieszna sytuacja. Rafał dzwoni do Marcina z informacją, że jest w Rygoli. Akurat obok nas był znak drogowy z nazwą Rygol 3km. My mu, by do nas przyjechał, bo jesteśmy w Barze u Mamy, a Rafał, że on też jest w takim barze. Nagle obaj wychylają się za rogu i widzą siebie 🤣 Co za radość nas ogarnęła 😁 Bar u Mamy jest fajnie zlokalizowany z dostępem do Kanału Augustowskiego.
Majaga
OdpowiedzUsuńWspomnienia pierwszych samodzielnych wakacji 🙂 cudownie zobaczyć te 🙂
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńStrasznie ciulało żabami cały dzień . Nawet peleryna Batmana nie pomogła :).
OdpowiedzUsuń