czwartek, 5 lipca 2012

Wyprawa rowerowa Bałtyk dzień 13 z Łeby do Białogóry


Dzień 13 ciężej niż by się wydawało…
Rano zaspaliśmy :) Wstaliśmy przed ósmą. Szybka zbiórka, poranna toaleta, składanie namiotu i o dziewiątej byliśmy już na rowerach w drodze do sklepu, gdzie zjedliśmy śniadanko. Pełni sił, nadziei i chęci ruszyliśmy międzynarodową trasą rowerową R10. Miało być tak cudownie ;) Początkowe kilometry były niezłe. Trochę korzeni odstających i tyle. Później korzenie zaczęły odstawać coraz bardziej, a ścieżka stawała się coraz węższa, piaszczysta, bagnista, etc. W pewnym momencie musieliśmy rozpinać przyczepki i nieść je ręcznie z miejsca w miejsce… Nawet moja przyczepka z Wojtusiem się przewróciła na bok, gdy na stromym zboczu próbowałem przepchać rower z przyczepką. Nic mu się nie stało, bo był przypięty, ale tak kląłem z powodu tak beznadziejnej sytuacji, że w pale się nie mieści! Na dodatek przy każdym postoju atakowała nas chmara krwiożerczych much!!! Znajdę tego !@#$%&*, który tą trasę tak wytyczył i wystosuję oficjalną skargę!!! To nie miało nic wspólnego ze ścieżką rowerową. Raczej braliśmy udział na żywo w extreme ride by bike… Porażka. Całą energię zmarnowaliśmy na mordowanie się na tej trasie… W pewnym momencie zaczęło się poprawiać, bo pojawiły się płyty betonowe! Zgadnijcie tylko na jakiej długości one były??? 50 metrów… I znów piaski, w których grzęźliśmy… W końcu dojechaliśmy do obozowiska harcerskiego, skąd wyjeżdżał samochód i pan powiedział jak mamy jechać, aby wyjechać na drogę asfaltową. Tak dojechaliśmy do wsi Stilo i dalej olewając ten międzynarodowy żart, jakim jest ta trasa rowerowa, pojechaliśmy okrężną trasą, ale asfaltową. W Kurowie mieliśmy pierwszy postój na lody i zakup zapasu napojów, a następnie w Choczewie zjedliśmy pyszny i treściwy obiad w Restauracji pod Kasztanem. Później prościutko do Białogóry. Jedyne co nam utrudniało jazdę drogami, to dość sporo wzniesień. Początkowy etap dzisiejszej trasy nas wykończył i później brakowało po prostu sił. W końcu dojechaliśmy i wylądowaliśmy w pierwszym z brzegu campingu – Relaks. Akurat relaksu nam najbardziej potrzeba ;) Rozpakowaliśmy się i strzała na plażę. Trochę się zdziwiliśmy, bo do plaży kilkaset metrów przez bory. Spacerek fajny. Aga zbierała jagody, a chłopaki jedli ;) Plaża wielka, pusta. Szliśmy na drugie zejście, skąd już była droga asfaltowa do naszej wioski. Oczywiście później stały zestaw zajęć: kolacja, kąpiel, blog i sen ;) Filmu akurat dziś nie ma, ale to dobrze, bo to telekomunikacyjna dziura. Ledwie udało mi się tego posta opublikować ;)
Jutro do Władysławowa!

Szczegółowe dane trasy z Łeby do Białogóry: http://www.endomondo.com/workouts/68801548
Na dzień dzisiejszy zaliczyliśmy już 375 km wybrzeża :)


Ruszamy z Łeby spod naszego campingu!

R10 w pełni okazałości...

po drodze fajne widoki...

wydmy wdzierające się w ląd...

R10 zaczyna nas irytować...

 delikatnie mówiąc irytować...

 Ty przeciskając rower z przyczepką miałem dość...

a tu na tym żarcie R10 to już się wk*****em...




ale widoki były przednie



 później było znacznie lepiej

Obiad w Choczewie

Wreszcie Białogóra!

 To nasze pole namiotowe :)

 w drodze na plażę


 pogoda i plażowicze jak widać "dopisują"...



 Rany rowerowe Agusi ;)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz