Dzień 14 był wzorcowy…
To był naprawdę dobry dzień! Rano
wstaliśmy przed siódmą. Szybko i sprawnie się zebraliśmy, a o 9 byliśmy
już w drodze. Upewnialiśmy się właścicieli,
czy na pewno droga jest dla nas przejezdna do Dębek. Potwierdzili, że tak. Więc
ruszyliśmy :) Jechaliśmy obok stadniny koni, następnie przez park krajobrazowy,
a krajobraz był naprawdę wspaniały. Droga bardzo przyzwoita. Tak dojechaliśmy
do samych Dębek, gdzie po zachodniej stronie niezwykle czystej rzeki Piaśnicy
znajduje się jedyna w Polsce plaża naturystów! Wiem, bo tak pisze w przewodniku
:P Nie oglądałem ;) W każdym razie Dębki, to bardzo przyjemna mieścina, skąd
prowadziła kolejna leśna ścieżka do Karwieńskich Błot. Przez tą miejscowość
jechało się wspaniale – idealna droga, prosta, pusta :) Następnie ścieżką do
Karwi. Tak sobie tam było. Zatłoczona mieścina. Później niestety fatalna droga do Jastrzębiej
Góry – zniszczona, bez pobocza, zatłoczona! Aż prosi się tam o ścieżkę rowerową…
Zatrzymała się tam jedna rodzina prosząc nas o namiar na przyczepkę Wojtusia.
Oczywiście podaliśmy ;) Często ludzie zagadują nas o przyczepki, o dzieci, jak
sobie radzą. Jak im mówimy, że tak jedziemy od Świnoujścia do granicy z Rosją,
to od razu patrzą na Kubę i niedowierzają :) Pękam wtedy z dumy!!! Kuba
naprawdę jest świetny i nawet jak kończymy dany odcinek, on ciągle ma siłę na
bieganie, kąpanie się, etc. W Jastrzębiej Górze był niesamowity podjazd – długi i
stromy. Pchaliśmy nasze sprzęty. Na górze obiad, gdzie zgubiliśmy Wojtka!
Strasznie się przeraziłem, ale Aga szybko go znalazła, polazł do zabawkowej
taksówki, gdzie za dwa zeta, ona się porusza. Normalnie tak mi ciśnienie
skoczyło! Później nie spuszczaliśmy go z oczu. Aga przed obiadem zwiedziła
plażę. Piękna słoneczna i przejrzysta pogoda. Po obiedzie, czyli jakieś 30
minut później plażę i całą miejscowość spowiła mgła znad morza! Niesamowite,
jak pogoda jest tu zmienna! Ta mgła tak została do teraz. Pojechaliśmy dalej do
Chłapowa. Ciekawe jest to, że jechaliśmy „drogą zabytkową”… Masakra. Całą drogę
z Jastrzębiej Góry do Chłapowa jedzie się po beznadziejnej kostce brukowej.
Samochody powodują na niej ogromny hałas. Ci, którzy spędzają wczasy w
pensjonatach zlokalizowanych przy takie drodze na pewno wtopili… Porażka… W
każdym razie dojechaliśmy do pola namiotowego pierwszego, jaki napotkaliśmy w
Chłapowie. Na uwagę zasługuje szefowa campingu i jej córka! Męska część
czytających tego bloga byłaby pod wrażeniem! Moja żona nawet była zaskoczona ;)
Nie wiadomo, czy matka była ładniejsza od córki, czy córka od matki :) Hehehe W
każdym razie nocleg tanio, schludnie, nawet wifi za darmo :) Z campingu po
schodach i stromej skarpie schodzi się wprost na plażę. Nasz camping jest
jakieś 30 metrów nad poziomem morza. My oczywiście „zadowoleni” z kolejnego
bezsłonecznego dnia poszliśmy i tak na plażę :) Było ciepło, dużo ludzi.
Wszyscy się kąpaliśmy – nawet ja - po raz pierwszy na tej wyprawie ;) Kuba od
razu zarwał dwie dziewczynki. Co na to tatuś? Znów duma!!! :) Wieczorem
kolacja, piwko w przyległej barze, gdzie była muzyka na żywo. Kubuś z mamusią
zatańczyli :) To był naprawdę udany dzień!
Jutro gdzie? Na Hel!!! Zanućmy więc
wspólnie przebój: „Highway to Hel” hehehe ;)
Szczegółowe dane trasy z Białogóry do Chłapowa: http://www.endomondo.com/workouts/69079190
Trasa zaraz za Białogórą
Moje ulubione widoki: na trasie rowerowej szlaban... Dobrze, że tym razem jest jak go objechać :)
Najbardziej przejrzysta rzeka, jaką widziałem - Piaśnica! Tam gdzieś głębokość wynosiła ok. 1,5m i idealnie było widać dno! Biegnie z jeziora żarnowieckiego do morza.
Karwieńskie Błota
Zaraz za Karwią
Bardzo ładna pogoda w Jastrzębiej Górze na plaży. 30 minut później spowiła wszystko gęsta mgła... Pogoda tu jest jak kobieta - baaaardzo zmienna ;)
Zabytkowa droga z Jastrzębiej Góry do Chłapowa
Plaża w Chłapowie. Wojtek za każdym razem jak pobrudził sobie ręce, biegł je umyć, chociaż cała reszta jego ciałka była równie brudna jak dłonie ;)
Aga z Kubą rządzą w wodzie!
Ja uczę Wojtka gry piłkę ;)
Aga pilnuje dzieci... Ups! Tzn ja je pilnuję :P
Tak było cały czas - mglisto!
A ten koleś co najmniej 3 razy tak przy nas lądował! Udało się go ustrzelić aparatem :) Że też się nie bał w takiej mgle :)
Wieczorne tańce - hulańce przy campingu :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz