sobota, 30 czerwca 2012

Wyprawa rowerowa Bałtyk dzień 9 z Łaz do Jarosławca



Dzień 9 wycieczki był naprawdę ciężki…

Dzień zaczął się wyśmienicie. Wstaliśmy o czasie, sprawnie się zebraliśmy i w Łazach zjedliśmy śniadanie. Stojąc tak przy sklepie nagle nadciągnęła mgła, a jeszcze podczas zbierania się z pola namiotowego niebo było przejrzyste ;) Mgła nam towarzyszyła aż do Darłówka :) Wpierw lekka przejażdżka przez Osieki, skąd skręcaliśmy do Iwięcina. Od Osiek do Iwięcina jechaliśmy prawie cały czas dziurawymi płytami betonowymi, a później rozmiękłą ostatnią burzą drogą gruntową. Generalnie luzik. Później znów droga, znów nierówności i niestety później kilka kilometrów ruchliwą drogą do Dąbek. Żadna przyjemność. Masę turystów dojeżdżało na miejsce swych wczasów i delikatnie mówiąc, śpieszyli się, a droga jak była kilka lat temu paskudna, tak paskudna jest nadal: dziurawa ze zniszczonym poboczem… W Dąbkach podobnie – nudno i ciasno. Zrobiliśmy sobie zdjęcie na plaży we mgle :) Za Dąbkami zaledwie kilometr drogi ścieżki rowerowej, a później już tylko jazda z samochodami tą samą ruchliwą drogą… Ja wcześniej, tak i tu zniszczona nawierzchnia… Przy okazji ciekawą rzecz zauważyliśmy: w miejscowości Żukowo Morskie wszyscy spuszczają szambo do przylegających do domostw rowów melioracyjnych! Obrzydliwstwo, tym bardziej, że kilkaset metrów dalej była oczyszczalnia ścieków z Darłowa!!! Masakra!!! W Darłowie było znacznie spokojniej, trasy rowerowe, pobocza, a w Darłówku tłumy ludzi. Tam zjedliśmy smaczny obiad i zauważyliśmy Zlot Historycznych Pojazdów Militarnych Darłowo 2012. Masa pojazdów  wojskowych i tłumy ludzi w moro. Nieźle to wyglądało :)

Niestety były też minusy. Teren zlotu obejmował część nasze trasy rowerowej i musieliśmy jechać okrężną drogą. To spowodowało lawinę problemów:
- znów jazda zatłoczonymi drogami
- zgubienie trasy rowerowej przy jeziorze Kopań.
Beznadziejne oznaczenia trasy!!!!!! Po kilku kilometrach jazdy kiepską gruntową drogą, było tylko gorzej, aż skończyliśmy w polu… Nie poddaliśmy się, bo kilkaset metrów dalej była już nasza droga do miejscowości Wicie, przez którą zgodnie z planem mieliśmy jechać. Brnęliśmy w błocie, a 10 metrów prze drogą ów błoto było już gigantyczną mazią… Musiałem rozpinać przyczepki i po kolei każdą przyczepkę i rower wynosić w rękach po krzakach… Zostawiony bez opieki Wojtek wlazł w tą maź i ugrzązł. Musiałem po niego iść… Obaj byliśmy w niezłym zaoranym błocie… Jak doszliśmy do siebie, ruszyliśmy w dalszą drogę. W Wiciu jechaliśmy drogą zbudowaną z kocich łbów… Czysty relax dla masochistów :P Później było lepiej droga gruntowa z wielkimi wgłębieniami po samochodach wypełnionymi wodą… Wszyscy byliśmy wykończeni kilometrami trasy na ruchliwych drogach lub na kompletnie nie nadających się do jazdy bezdrożach… 57km ciężkich jazd… Ostatnie kilometry trasy wiodły przez pas startowy przed samym Jarosławcem. W Jarosławcu pizza, lody, gofry, pisanie tego bloga i czas spać… Jutro po przejechaniu Ustki odpoczniemy w Poddębiu ;)

Szczegółowe dane trasy z Łaz do Jarosławca: http://www.endomondo.com/workouts/67697071


Z rana śniadanko

później przyjemna jazda we mgle...

za zakrętem bardziej trzęsąca jazda we mgle... Nawet nie spodziewaliśmy się, że będzie tyle razy taka nawierzchnia...

częsty widok pruskich kościołów...


Plaża w Dąbkach... Piękna mgła ;)


Wpływający do Darłówka statek robił obrót w porcie i wracał na morze. Przez cały ten czas most był rozsunięty i niezła kolejka ludzi się zrobiła :)

Początek przełajowej trasy rowerowej...

Po czasie okazało się, że trasy tam nie ma...

W końcu upragniony cel podróży

Widok w Jarosławcu... Niezły ;)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz