Dzień 10 wyprawy można określić jako
udany…
Nad ranem obudził nas potężny
grzmot pioruna, zerwałem się i pobiegłem pościągać pranie z dworu. Złapała mnie
ulewa, ale pranie udało się uratować. Było tylko wilgotne. Burza trwała
chwilkę, ale deszcz padał do 9 rano. W trakcie deszczu zbieraliśmy się do
wyjazdu, zrobiliśmy śniadanie. Zaraz po ustaniu deszczu spakowaliśmy namiot i
wyruszyliśmy w drogę. Początkowe kilometry były łatwe. Niby było chłodno, ale
po kilku kilometrach musieliśmy już schować kurtki, bo było nam za gorąco. Po
deszczu strasznie parno jest ;) Jechało się ścieżką rowerową, a później drogami
lokalnymi – bardzo przyjemnie. Na uwagę zasługuje miejscowość Łęcko, gdzie
drogi z kocich łbów, wspaniałe zabudowania pruskie i bardzo ładny kościół z
kamienia robią bardzo pozytywne wrażenie – jakby czas się cofnął. Piękne widoki
:) Zanim dojechaliśmy do drogi wojewódzkiej 203 wyszło słońce. Zrobiło się
bardzo gorąco, drogi były puste. Czysta przyjemność z jazdy :) Na drodze 203
też generalnie było pustawo i dość bezpiecznie. Do Ustki dojechaliśmy około
południa. Do tego momentu jechało się świetnie! W Ustce odpoczynek, lody, obiad.
Bardzo ładne miasto – polecamy! Później ścieżką rowerową do granicy miasta i
dalej bezdrożami. Przejechaliśmy wieś Zapadłe i dojechaliśmy do Orzechowa. Żeby
nie wracać z powrotem do Zapadłe pojechaliśmy skrótem. Nawet upewniłem się, że
się da w ośrodku wypoczynkowym w Orzechowie. No i rzeczywiście się dało, ale
wioząc takie przyczepki, to nie był najlepszy pomysł. Po pewnym czasie nawet
źle zjechaliśmy i pewne dwie starsze panie wskazały nam właściwą drogę skrótem.
Na szczęście tylko 2 km straty, ale stan ścieżki wydłużył czas jazdy, niż
jakbyśmy jechali naokoło. No ale udało się i dojechaliśmy do Poddębia. Tam jak
rozłożyliśmy namiot na jedynym polu namiotowym, to momentalnie zepsuła się
pogoda… Zaczęło nawet siąpić… Co wtedy zrobiła hardcorowa rodzina Ziębów?
Poszła na plażę!!! Tam oczywiście złapała nas ulewa :P Nawet przyjemnie było.
Jeszcze nigdy nie byliśmy na plaży w trakcie deszczu :) Później nagle wyszło
słońce, nawet w trakcie opadów. Deszcz ustąpił i zrobiło się przyjemnie. Po 18:00
zabraliśmy się do namiotu. Po drodze kupiliśmy trochę prowiantu i strzała na
pole. Tam piknik na kocu. Wszamaliśmy kolację i prysznic. Później do namiotu układać się do snu.
Znów pada deszcz jak pisze tego bloga :( Całe pranie z Jarosławca, które było
wilgotne nasiąka właśnie deszczem na dworze, bo go nie ściągnąłem… Może w Łebie
wyschnie? :P W Poddębiu w punkcie informcji turystycznej kupiliśmy szczegółową mapę Słowińskiego Parku Narodowego i okolic, bo najbliższa trasa do Łeby będzie długa, najbardziej skomplikowana i oddalona od morza. Nie ma miejsca na pomyłki.
A co u naszych dzieci? Dzieci czują się wspaniale, w każdym miejscu od razu znajdują sobie towarzystwo w swoim wieku. Dostarczają nam wiele radości :)
A co u naszych dzieci? Dzieci czują się wspaniale, w każdym miejscu od razu znajdują sobie towarzystwo w swoim wieku. Dostarczają nam wiele radości :)
Szczegółowe dane trasy z Jarosławca do Poddębia: http://www.endomondo.com/workouts/67946198
klimatyczne zabudowania i drogi w Łęcku
łęcki kościół. Olbrzymie drzewa stojące przy nim to pomniki przyrody (widać tylko kawałek z lewej strony zdjęcia)
śliczna zabudowa
Bardzo zainteresowany podróżą Wojtek.
On tak sypia w przyczepce średnio dwa razy dziennie ;)
Wiele budowli zabytkowych niszczeje... Tu budynek w Królewie.
Prawie całą drogę piękne wiejskie widoki :)
Dziś przekroczyliśmy granicę województw Zachodniopomorskiego i Pomorskiego :)
Moje ulubione klimaty - kolejowe :) Stacja Ustka
Warte odwiedzenia miasto Ustka
Kilka kilometrów po ścieżkach leśnych z Ustki do Poddębia...
Na oficjalnej ścieżce rowerowej R10 "Bike The Baltic" stoi sobie szlaban... Ledwie się zmieściłem z przyczepką Wojtka, a ścieżka biegnie dawnym nasypem kolejowym.
Zaraz po rozłożeniu namiotu, jak chcieliśmy iść na plażę po całym słonecznym dniu jazdy...
Jak widzicie, my mamy głęboko w dwunastnicy ulewy - na plażę poszliśmy :P
jestem pod wrazeniem;) dla kuby zwlaszcza;) natomiast absolutnie niewyobrazalne dla mnie jest jak wasz wojtek wytrzymuje tyle godzin w zamknieciu???co mu podajecie??? ;))
OdpowiedzUsuńzielonej drogi i bezulewia
agnieszka (ta co ostatnia impreze w B. spedzila w pokoju dzieciecym heheh)
Wlasnie jak on daje radę i te plecaki razem z nim hehehhehe. Adze chyba komorka siadla bi pisałam, tak więc pozostaje sledzenie bloga, buziaki :) Magda R.
OdpowiedzUsuń